czwartek, 30 stycznia 2014

Wielkie Przepraszam

Miałam zawiesić bloga. Ale znalazłam osobę która podsunęła mi kilka pomysłów na ciąg dalszy ;p
Notki nie będą zbyt często się pojawiać ze względu na to że mam za mało czasu ale postaram się dodawać je w miarę jak najszybciej :D

Rozdział 5

-Uciekajcie!-krzyknął blondwłosy mężczyzna do żony i córki i właśnie w tym momencie jego klatkę piersiową przeszyły czarne ostrza. Mężczyzna padł na ziemie martwy.
-Jude!!!-krzyknęła starsza kobieta 
-Tatuś!-mała dziewczynka chciała podbiec do ciała ojca ale powstrzymała ja w tym matka.
Złapała córkę i wbiegła do lasu. Zatrzymały się dopiero po paru minutach. 
Kobieta spojrzała na córkę, która miała w oczach strach i po jej policzkach spływały słone łzy.
-Kochanie.-dziecko spojrzało na matkę i przytuliło się do niej.-Musisz uciekać.-szepnęła. -Uciekaj!!!-krzyknęła gdy poczuła ból w okolicach serca spowodowany pchnięciem miecza. 
-Mamo!!-mała brązowooka dziewczynka krzyknęła zrozpaczona. 
Jakiś facet złapał ją za włosy i nie pozwalał uciec. Ich spojrzenia się skrzyżowały. Jej dziecięce, przestraszone, wypełnione bólem i zalane łzami, a jego straszne i czarne jak węgiel oczy które w tamtym momencie wypełnione były czymś podobnym do rozbawienia.
Rzucił blondwłosą dziewczynką o pobliskie drzewo z taka siłą że dziecko się w nie wbiło, a z jej ust poleciała stróżka krwi. Nie krzyczała, nie mogła wydusić z siebie słowa. Była przerażona. 
-Jutro zginiesz.-mężczyzna zaśmiał się szaleńczo i powoli podchodził do dziewczyny.-Zginiesz by otworzyć portal.-dodał nadal podchodząc. Zatrzymał się obok ciała jej matki i z całych sił kopnął bezwładnym ciałem blondwłosej kobiety śmiejąc się przy tym. 
W malej dziewczynce coś pękło. Zamiast strachu opanowała ją złość. Wstała i powoli kroczyła w stronę swojego wroga. Wokoło niej zaczęła pojawiać się złoto-czarna poświata. 
-Jak śmiałeś?-zapytała poważnie.-Jak śmiałeś zrobić to moim rodzicom?-spytała podnosząc wzrok. Jej oczy nie były już brązowe, zmieniły kolor na niebieski. 
Mężczyzna zdziwił się ale jednocześnie był zadowolony. Słyszał o legendzie dotyczącej Magów Gwiezdnej Energii. Pod wpływem jakiegoś wydarzenia, które odciskało swoje piętno na psychice maga pojawiała się nowa zdolność. Nikt nie wiedział jaka ale ponoć towarzyszyła temu złoto-czarna poświata, jaka teraz pojawiła się wokoło tego dziecka.
-Będziesz wspaniałą ofiarą.-uśmiechnął się złowieszczo.-Wybranka z wielką mocą.
-Zamilcz!-krzyknęła mała dziewczynka wyciągając prawą dłoń w kierunku mężczyzny, w której pojawiła się czarno-złota kula energii, która z zawrotną szybkością uderzyła w mężczyznę, przy okazji posyłając go kilkadziesiąt metrów w głąb lasu.

Obudziła się, usiadła na łóżku i chwyciła głowę dłońmi przyciągając do niej kolana.
Znowu ten sen. A właściwie nie sen tylko wspomnienia.
Bała się ich. Bała się tej mocy. Nie wiedziała czym jest. Jedyne co wiedziała to, to że objawia się w dwóch przypadkach. Panicznego strachu i gniewu. Unikała każdej niebezpiecznej sytuacji by nie opanował ją strach, unikała ludzi by się nie denerwować ale jest teraz w Fairy Tail i nie może pozwolić sobie na uwolnienie tej mocy. Jest to jej tajemnica i wiedzą o niej tylko ona, jej gwiezdni przyjaciele i On. Człowiek, który zabił jej rodziców.
Wstała z łóżka i skierowała się do łazienki jedyne co mogło ją teraz odstresować była długa, gorąca kąpiel.
Do wielkiej wanny napuściła gorącej wody i wlała olejki zapachowe. Rozebrała się i rzuciła ubrania do kosza na brudy. Powoli weszła do gorącej wody. Rozłożyła się wygodnie wystawiając jedną nogę na krawędź wanny i opierając głowę o zimny jeszcze metal. Zamknęła oczy i uśmiechnęła się na myśl o nowo poznanych osobach. Polubiła wszystkich chłopców i dziewczyny z wyjątkiem Lisanny, która przez cały wczorajszy wieczór nie odezwała się do niej słowem i tylko się patrzała na nią z wyższością. Nie rozumiała jej i szczerze powiedziawszy nie chciała jej ani zrozumieć ani bliżej poznać. Jedyne czego żałowała to to że nie spotkała Laxusa. Był dla niej jak brat i trochę za nim tęskniła. Później jej myśli krążyły w około różowowłosego chłopaka o dzikich zielonych oczach. polubiła go bardzo, można by powiedzieć że nawet bardziej niż powinna.
Jej rozmyślenia przerwała zimna już woda, która dawała się we znaki. Wyszła i owinęła się białym puchatym ręcznikiem. Stanęła przed wielkim lustrem i przyjrzała się swojemu odbiciu i  zamarła.
Jej oczy nie były już brązowe... miały kolor niebieski... jasny kolor podchodzący pod turkus i lazur.
Zamknęła oczy i potrząsała głową energicznie na boki. Otworzyła oczy i widniały w nich czekoladowe tęczówki.
-Chyba mam zwidy.-westchnęła i zaczęła się ubierać w przygotowane wcześniej ubrania.




















___________________________________________________________________
_____________________________________________________________________
:p