niedziela, 18 maja 2014

Rozdział 9

-Wróciliśmy.-Erza jako pierwsza weszła do gildii, za nią podążał mistrz wraz z Laxusem. Ma samym końcu szła zamyślona Lucy.
Prawie cała gildia przybiegła i witała blondynkę, mistrza i dwóch magów klasy S. Jedyną osobą, która nie podeszła to dziewczyna o krótkich białych włosach i niebieskich oczach, które wypełnione były gniewem i przyglądały się blondynce. Warknęła pod nosem i wyszła tylnymi drzwiami z budynku zostawiając wszystkich w gildii.

-Nic ci nie jest?-spytała niebieskowłosa dziewczyna z pomarańczową opaską na głowie. Blondynka pokiwała tylko głową na znak, że jest cała i lekko uśmiechnęła się do przyjaciółki.
-Zrobili ci coś?-kolejne pytanie zadał Grey, który pozbył się już większości ubrań zostając w samych bokserkach. Kolejne kręcenie głowa wykonane przez brązowooką.
-Jak się czujesz Lucy?-spytał niebieski kotek siadając na głowie blondynki.
-Dobrze.-wyszeptała nadal zamyślona.
-Cieszę się, że jesteś cała i zdrowa.-powiedział nie kto inny jak różowowłosy Smoczy Zabójca.
Blondwłosa magini posłała lekki uśmiech i skinęła głową do mistrza.
-Lucy, Laxus. Do mnie do gabinetu.-powiedział staruszek i razem z wnukiem i blondynką zniknęli na pietrze w gabinecie mistrza.

-Ciekawe o co chodzi?-spytał niebieski kotek siadając na ramieniu różowowłosego.
-Nie mam pojęcia ale coś mnie niepokoi.-westchnął i pogłaskał małego przyjaciela po łepku.
-Erza mogłabyś nam powiedzieć po co Rada zabrała Lucy?-do czerwonowłosej podeszła niebieskowłosa dziewczyna z książką w ręce i szatynka w niebieskim staniku.
-Nie mam pojęcia. Ale to było dziwne.-wyszeptała Scarlet.
-Co było dziwne?-spytała Cana.
-Cały jej pobyt w Radzie był dziwny. Nie traktowali jej jak kogoś kogo chcieli tylko przesłuchać. Traktowali ją jak zagrożenie.-powiedziała bawiąc się widelcem i krojąc nim ciasto truskawkowe.
-Co masz na myśli?-spytał różwowołosy i razem z Greyem dosiedli się do stolika dziewczyn.
-Wiele razy byłam wzywana by wyjaśnić różne sytuacje w które wplątywała się nasza gildia. Dowiedzieliśmy się, że Lucy została wezwana jako świadek.Ale oni jej tak nie traktowali. Zamknęli ją w celi na kilka godzin. W czasie gdy tam przybyliśmy było pełno rycerzy. Gdzie zazwyczaj jest tylko kilku. Wszyscy pilnowali piętra gdzie była Lucy. Traktowali ją jak najwyższe zagrożenie. Ona chyba tego nie zauważyła ale my owszem. Dowiedzieliśmy się tylko tyle, że chcą z nią porozmawiać. Ale to dziwne gdyż ta ich rozmowa trwała trzy godziny, a gdy Lucy wyszła była jakaś inna.-Tytania opowiadała im to wszystko z zamyśloną miną i pustym wzrokiem błądzącym we wspomnieniach.-Nic się nie dowiedzieliśmy. Mistrz i Laxus teraz rozmawiają o tym z Lucy.  Niestety nie zostałam wtajemniczona w nic więcej.-dodała biorąc kawałek ciasta do buzi.
-Dziwne.-mruknął różowowłosy i zajął się kłótnią z Greyem.


-Lucy, wiem że jest ci ciężko ale chyba lepiej by było gdybyś nam o wszystkim opowiedziała?-spytał mistrz siedząc za biurkiem patrząc w zamglone czekoladowe tęczówki.
Dziewczyna przytaknęła głową i chwilę milczała po czym odetchnęła głęboko i wypuściła powietrze ze świstem.
-Tylko od czego mam zacząć?-spytała ze łzami w oczach.
-Ej nie rycz.-blondyn usiadł na kanapie obok brązowookiej i objął ją ramieniem.-Po prostu zaczyni od samego początku i powiedz co cię niepokoi.
Po kilku sekundach dziewczyna zaczęła opowiadać wszystko co się jej przydarzyło. Nie ominęła wydarzeń z przed kilku lat w jej rodzinnej posiadłości, opowiedziała także o swoich treningach i podróżach. Wspomniała o bólach głowy oraz o ich częstości. Na sam koniec zostawiła sobie wydarzenia z sali narad w Radzie.
-Kazali mi jeszcze raz złożyć zeznania. Już kilka razy byłam wzywana ale to był pierwszy raz gdy zostałam wrzucona do celi na kilka godzin.-westchnęła.-Źle na mnie działają małe pomieszczenia gdyż zaczynam wariować i przychodzą mi do głowy głupkowate pomysły.-uśmiechnęła się do siebie, gdyż przypomniała sobie na jaki niedorzeczniej pomysł wpadła gdy siedziała i wpatrywała się w zamknięte drzwi.- Zostałam jeszcze raz przesłuchana. Znowu powiedziałam co mniej więcej się działo w tamtym dniu. Oczywiście ominęłam wzmiankę o tej dziwnej kuli energii, gdyż czułam że nie mogę tam o tym mówić. Pytali co robiłam w czasie mojej podróży, kogo spotkałam i tak dalej. Zdziwiło mnie to, że zapytali o Fairy Tail. Nie było by to w sumie dziwne ale pytali o coś czego nie wiedziałam.-powiedziała już patrząc mistrzowi w oczy.-Pytali o pierwsza mistrzynię Mavis i jej powiązania z Zerefem i Magami Gwiezdnej Energii.-na te słowa Makarov o mało nie spadł z krzesła natomiast Laxus z zaciekawieniem przyglądał się dziadkowi i blondynce, która także wpatrywała się uważnie w staruszka.
-Cóż najprawdopodobniej mogę wam o tym opowiedzieć, gdyż Laxus i tak dowiedziałby się o tym w czasie gdyby został mistrzem, a ty Lucy jesteś w to zamieszana.-staruszek usadowił się wygodnie na krześle i przyjrzał wnukowi i podopiecznej. Cicho westchnął i zaczął opowieść.-Pierwsza mistrzyni i jednocześnie założycielka naszej gildii była potężna maginią. W tamtych czasach w Fiore rozpętała się wojna, a Fairy Tail grało wtedy kluczową rolę by ją wygrać. Od początku posiadaliśmy wyjątkowych magów. Za czasów Mavis jej prawą ręką była pewna magini Gwiezdnej Energii. Posiadała ona wszystkie dwanaście złotych kluczy i kilka innych również wyjątkowych. Zapomniałem wspomnieć, że wojna ta nie była normalna. Walczyli z demonami i podwładnymi Czarnego Maga. Widzicie plotki o tym, że Zeref ma 400 lat są fałszywe. Prawdą jest że Czarny Mag był rówieśnikiem Pierwszej. Nikt z zewnątrz o tym nie wie, ponieważ to tajemnica naszej gildii. Zeref w młodości był uzdolnionym magiem ale wplątał się w kłopoty i spadła na niego klątwa. Widzicie... Zeref ... należał do naszej gildii.-na tę wiadomość słuchający do Laxus o mało nie spadł z kanapy, a Lucy zachłysnęła się powietrzem.
-Ale jak to?-wydukała blondynka.
-Mówiłem. Zeref był uzdolnionym magiem ale został przeklęty. Nikt nie wie przez kogo i dlaczego.
-A co do tego ma Magia Gwiezdnej Energii?-spytała znów blondynka.
-Prawa ręka Pierwszej, która posługiwała się tą magią pomogła w zapieczętowaniu mocy Czarnego Maga gdy ten stracił nad sobą panowanie.-wyjaśnił mistrz.
-Ale co ja mam do tego?-brązowooka usilnie próbowała się dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi.
-Twoja rodzina... a w zasadzie ty, twoja matka, jej matka i tak dalej. Z pokolenia na pokolenie zostajecie obdarzone magią Gwiezdnej Energii oraz jesteście bardzo uzdolnione w posługiwaniu się nią, co za tym idzie... kobieta , która zapieczętowała moc Zerefa pochodziła z twojej rodziny...-powiedział i swój wzrok przeniósł na Laxusa.-Pamiętasz naszą rozmowę jak Lucy dołączyła o gildii?-spytała, a blondyn przytaknął.-Mówiłeś wtedy o wyjątkowej osobie, która jest zdolna do otworzenia bram do innych światów. Ta osoba to Lucy.-wskazał na zdziwioną blondynkę.







Dobra 9 rozdział dodany.
Piszcie jeżeli się nie podoba... albo jeżeli się podoba ^^
Ogółem zapraszam do komentowania ^^
Za błędy z góry przepraszam :D

niedziela, 11 maja 2014

Rozdział 8

Co zrobiłam nie tak? 
Przecież byłam ostrożna.
Nie zwracałam na siebie większej uwagi.
No może były małe wyjątki...ale byłam ostrożna!!!!!!
W takim bądź razie... co ja do cholery tu robię!?!?!??!?!?!
Te myśli nie dawały spokoju pewnej blondwłosej dziewczynie siedzącej pod zimną ścianą w jednej z cel w więzieniu Rady Magicznej.
Nie mogę tu być. ON się dowie i po mnie przyjdzie.-zaczęła ogarniać ją panika.
Wstała z ziemi i nerwowym krokiem zaczęła przemierzać celę myśląc jak się z niej wydostać.
Gdyby tylko nie założyli mi tych przeklętych bransoletek to bym się jakoś wydostała.-warknęła w myślach patrząc na bransoletki przypominające kajdany.
-Uhhhhhhhhhhhhhhhhhh... i co ja teraz mam zrobić?-wyszeptała i podeszła do małego okienka oddzielającego ją od świata zewnętrznego grubymi kratami.-Jeszcze zakosili mi klucze.-warknęła dziewczyna uderzając pięścią w ścianę robiąc przy tym wgniecenie.-Spokojnie Lucy, spokojnie. Wdech... i wydech.-po kilku minutach zaczęła się uspokajać. Usiadła na przeciwko drzwi do celi i wpatrywała się w nie intensywnie, tak jakby miała za pomocą woli sprawić żeby wyparowały. Po dziesięciu minutach westchnęła i spuściła wzrok.-No i lipa. Nie wyparowały.-zaczęła się śmiać. Z sekundy na sekundę jej śmiech zamieniał się w psychopatyczny rechot.-Pada mi już na mózg.-zaśmiała się z własnego zachowania i po raz kolejny zaczęła dreptać od okna do drzwi główkując jak się wydostać z tej zapyziałej nory.
A tak w ogóle... to jakim prawem oni mnie tu przetrzymują!?!? Zgarnęli mnie i zamknęli. Nawet nie powiedzieli za co!! No ja rozumiem że przez te kilka lat sobie nagrabiłam ale nie złamałam za bardzo tego głupiego prawa! Więc dlaczego siedzę w tej celi jak jakiś przestępca!?!?!?
Dziewczyna powoli wariowała w zamknięciu. Do głowy przychodziły jej głupie pomysły, ale zrezygnowała z wykopania tunelu pod ziemią... gdyż nie miała czym kopać. Zrezygnowała także z wygryzienia dziury w drzwiach... A może by tak spróbować... nieeee... co mi zaszkodzi?... Głupi pomysł!  Posiedzę sobie i poczekam na cud.-oparła się o ścinę i zamknęła oczy. I jak na zawołanie drzwi się otworzyły i do środka wbiegła Erza. Przytuliła blondynkę, która patrzyła na szkarłatnowłosa ze zdziwieniem i niemym pytaniem "Co ty tutaj robisz?"
-Gdy tylko usłyszeliśmy, że zabrała cię Rada od razu przyjechaliśmy.-wytłumaczyła Scarlet
-Wracasz z nami po tym jak cie przesłuchają.-powiedział niski staruszek wchodząc razem z wysokim blondynem przez drzwi.
-Nie chcieli nam powiedzieć o co chodzi ale pozwolili się z tobą zobaczyć.-wtrącił blondyn
-Nie mam pojęcia co mogą ode mnie chcieć.-warknęła brązowooka podnosząc się z ziemi.
-Magiczna Rada panią oczekuje.-powiedziała osoba przypominająca żabę, która weszła do pomieszczenia.
Dziewczyna wstała i razem z mistrzem, Erzą i Laxusem podążyła za ową żabą.


-Musicie poczekać.-żaba zwróciła się do trójki magów.-Tylko ona ma wejść.-wskazała na blondynkę, która przytaknęła głową i weszła do wielkiej sali.
Stanęła na samym środku patrząc w oczy całej Magicznej Radzie bez cienia strachu na twarzy.
Nie będę się bać jakiś idiotów mających się za najważniejszych na świecie.-prychnęła w myślach.
-Lucy Heartfilia. Mag Gwiezdnych Duchów i członek gildii Fairy Tail.-powiedział mężczyzna w wielkim czarnym kapeluszu i długiej siwej brodzie.-Zostałaś wezwana w ważnej sprawie.



Trzy godziny później.
Blondynka wyszła z wielkiej sali i podeszła do mistrza i dwójki przyjaciół.
-Możemy wracać.-powiedziała delikatnie się uśmiechając.
-Lucy...-Erza próbowała spytać o co chodzi ale przerwał jej mistrz.
-Jak wrócimy to wszystko opowiesz u mnie w gabinecie.-powiedział staruszek.-Wracamy dzieciaczki.

Blondynka cały czas była zamyślona. Nie odzywała się całą drogę do Magnolii. Ciągle w uszach dźwięczały jej słowa przewodniczącego Rady. Była zła ale nie mogła nic zrobić. Będzie musiała opowiedzieć wszystko mistrzowi i poprosić o pomoc bo w końcu zdała sobie sprawę, że jest bezsilna. Ufa im przecież na tyle by zdradzić im pewien sekret, którego ona nie rozumie i się boi. Może oni będą w stanie jej pomóc.
W końcu to moi nakama. Mogę im zaufać.-powiedziała sobie w myślach i uśmiechnęła się na widok wielkich drewnianych drzwi prowadzących do gildii, którą pokochała i traktowała jak dom.






-----------
Okejjj ^^ mamy rozdział 7.
Jakoś napisałam i wielkie sorki za to, że taki krótki.
Mam bardzo mało czasu, gdyż cały czas siedzę w szkole albo przy książkach. W końcu niedługo koniec roku, a moje oceny są ... jednym słowem... niezadowalające ;/
Jeszcze raz wielkie przepraszam za tak długą nieobecność :)




Ahaaaa... i jeszcze serdecznie zapraszam do komentowania ^^