Moja wina ;( rozdział miał sie pojawić dawno ale moja głupota jest zbyt wielka.
Nie miałam czasu na pisanie ze względu na sesję ;/
I to jeszcze nie dość, że normalną to jeszcze poprawkową... jestem w dupę z dwoma egzaminami ale dam radę :D
ale jak to się mówi ... co cię nie zabije to cię wzmocni :D
Jeszcze raz wielkie sorki za nie dotrzymanie obietnicy o wcześniejszym terminie :)
To tyle... miłego czytania :D
Różowowłosy chłopak stał obok dwójki przyjaciół i rozglądał się po całej sali by znaleźć blondwłosą dziewczynę. Przy tak dużej liczbie osób upchniętych w jednej sali ciężko było odnaleźć ją po zapachu. Skrzywił się nieznacznie i nadal obserwował ludzi szukając blond włosów i brązowych oczu przyjaciółki.
Sam sobie się dziwił, że tak szybko przywiązał się do Lucy. Poznali się w dość dziwnych okolicznościach, które teraz wydają mu się z deka śmieszne. No bo w końcu w ten sam dzień zobaczył wystraszonego Blaszaka i Gołodupca, jak zwykł mówić na Gajeela i Greya. Później sprawy potoczyły się bardzo szybko. Okazało się, że mistrz zna Lucy, a ona sama przyjaźniła się z Laxusem w dzieciństwie.
Zaprzyjaźniła się z każdym w gildii. No może z nie każdym. Przypomniał sobie o Lisannie i o tym jak te dwie za sobą nie przepadały. Białowłosa otwarcie kilka razy powiedziała, że nie lubi Lucy. Za to blondynka starała się ją ignorować z całych sił, co czasami wydawało się niemożliwe ze zględu na upór młodszej siostry Miry.
Lucy była dość zamknięta w sobie, mimo że sprawiała odwrotne wrażenie. Zdążył zauważyć, że dziewczyna dusi w sobie jakiś sekret i nie ma zamiaru na chwilę obecną się nim z nikim podzielić. Martwi go to, blondynka w pewnym momencie może się ugiąć pod ciężarem tej tajemnicy. W końcu on sam uważał że przyjaciele powinni wiedzieć o sobie wszystko by móc sobie nawzajem pomóc. Ale doskonale rozumiał, że niektórych rzeczy nie powinien wiedzieć nikt inny, niż osoba skrywająca coś w swoim sercu. Mimo to chciał by Lucy zaufała mu na tyle by powierzyć mu swoje troski i zmartwienia.
Lucy była wyjątkowa w każdy możliwy sposób. Była inna niż wszyscy co zdążył już zauważyć.
Była ładna... ba! Była piękna. Długie blond włosy, jasna cera, doskonała figura, ale mimo swojego oczywistego piękna była także bardzo inteligentna. Nawet bardzo inteligentna.
Ale to nie za urodę czy za inteligencję polubił Lucy. Było coś wyjątkowego w jej brązowych oczach i wspaniałym uśmiechu, mimo że uśmiechała się bardzo rzadko.
Biorąc pod uwagę także jej wybuchowy charakter, niespotykaną inteligencję oraz urodę onieśmielała wszystkich w około.
On doskonale wiedział, że ta dziewczyna jest wyjątkowa.
Wyjątkowa dla niego.
Sam nie wiedział dlaczego tak jest. Po prostu była dla niego bardzo ważna. Ważniejsza niż inni. Była tak samo ważna jak smok który go wychował i który dla niego było ojcem. W takim razie kim była dla niego Lucy?
Sam nie wiedział... była po prostu dla niego kimś ważniejszym.
-Widzicie gdzieś Lucy?-spytała Erza patrząc uważnie na Greya i Natsu.
Czarnowłosy zaprzeczył ruchem głowy i zaczął ściągać koszulę, która najwidoczniej mu przeszkadzała. Niestety dla niego, Erza to zauważyła i "delikatnym" trzepnięciem w tył głowy upomniała go by tego nie robił. To "delikatne" trzepnięcie było na tyle mocne by mag lodu wylądował ową głowa na płytkach.
Natsu za to wciąż rozglądał się za blondwłosą przyjaciółką olewając Erzę, która robiła wykład o "zachowywaniu się w towarzystwie" i podnoszącego się z ziemi Greya, który owy wykład musiał wysłuchiwać.
Różowowłosy chłopak nadal rozglądał się po sali balowej wypełnionej po brzegi ludźmi z każdej gildii w Fiore. Westchnął zrezygnowany nie mogąc dopatrzeć gdzie znajduje się Lucy.
Martwił się o nią. Niepotrzebnie pozwolili jej dołączyć do nich później. Blondynka chciała wziąć dłuższą kąpiel. Mogli na nią zaczekać. On mógł na nią zaczekać. Teraz wyklinał sam na siebie w myślach, że na nią nie poczekał.
Znowu zaczął się rozglądać za przyjaciółką i jak na zawołanie zobaczył blond włosy, a później całą resztę blondynki. Zatkało go. Miała na sobie długą kremową sukienkę bez ramiączek, wiązaną z tyłu na sznurki. Nawet nie wiedział jak fachowo się to nazywa. Nie w głowie mu teraz były nazwy rzeczy, których przecież nigdy nie włoży. W jego głowie obecnie przewijał się obraz Lucy wyglądającej jak księżniczka.
Dopiero teraz zauważył kto obok niej stoi. Dwóch chłopaków i dwie dziewczyny. W sumie dziewczyna i dorosła kobieta, która jego zdaniem miała za ciasną sukienkę, która odkrywała zbyt dużo. Wszyscy wpatrywali się w górny balkon, gdzie zaczął przemawiać facet w koronie. Natsu olał przemowę króla i ruszył w kierunku blondynki.
-Znalazłem cię.-uśmiechnął się do Lucy, która widząc go sama się uśmiechnęła.
-To jest Sting, Rouge i Yukino.-blondwłosa dziewczyna wskazywała kolejno osoby, których imiona wymawiała.-A to jest Na...-nie dokończyła gdyż przerwał jej blondyn stojący obok
-Natsu Dragnieel. Wiemy to Lucy. Każdy w Fiore słyszał o Fairy Tail i o Salamandrze.-uśmiechnął się do przyjaciółki i skinął różowowłosemu głową na przywitanie.
-A ta baba, która gapi się na ciebie jak sroka w gnat to kto?-spytał blondynkę Natsu.
Dziewczyna westchnęła i spojrzała mu w oczy z zażenowaniem.
-Ta baba, która się na mnie gapi to Minerva. Olej ją. Uwierz mi... nie chcesz tej baby poznać.-powiedziała do niego przy czym posłała kobiecie wredny uśmiech, na co to poczerwieniała ze złości.-Miło było was znowu zobaczyć.-zwróciła się do trójki dawnych przyjaciół.-Chodźmy do reszty.-chwyciła różowowłosego za rękę i machając na pożegnanie reszcie pociągnęła za sobą zarumienionego Salamandra.
-----------------------------------------------------------------------------
Dobra na dziś koniec. Mam małe problemy z dalszym pisaniem. Ten rozdział pisałam z jakieś 7 razy i dopiero teraz w miarę udało mi się go napisać.
Od razu informuję, że nie wiem kiedy pojawi się ciąg dalszy. Na chwilę obecną nie mam nawet chwili dla siebie. Muszę zakuwać do poprawki ;/, a po poprawce mam do napisania 3 projekty i do oddania pracę o metalach szlachetnych w jubilerstwie ;/ Marakra jakaś ;/
Do następnej notki.
^^