piątek, 19 czerwca 2015

Rozdział 18

Z pamiętnika Lucy...

Minęły dwa dni od kiedy się obudziłam i wyszłam ze skrzydła medycznego.
Większość członków gildii skakała wokół mnie jakbym była  śmiertelnie chora i na każdym kroku potrzebowała pomocy.
Błąd!
Czuję się dobrze... No może fizycznie dobrze... bo z psychiką nie za bardzo sobie teraz radzę.
Nie potrzebuję ciągłej troski od innych.
Tym co jest mi potrzebne to porządny "kop w dupę" by się ocknąć i iść dalej. 
Niestety dla mnie ... nikt nie chce mi takiego "kopa" sprzedać.
Denerwowałam się samą obecnością innych ludzi, chcących  pogadać i zupełnie przypadkiem powiedzieć kilka milutkich słów.
W końcu  tak bardzo tego potrzebuję.
Rozumiecie czym jest sarkazm? Prawda?
Najgorsze jest to, że nie ma przy mnie Natsu... głupio to zabrzmi ale humor by mi się od razu poprawił gdybym go zobaczyła. I pewnie tego upragnionego "kopa w dupę" też bym dostała.
Niestety. Tego głąba nie ma. Razem z Lexusem i Gajellem poszedł na misję.
Natsu, Gajeel i Laxus!!!
Grzałka, Blaszak i Iskierka!!!
Czy świnie zaczęły latać?!
Czy w Magnolii buszowała gdzieś sobie właśnie różowa świnia ze skrzydłami?
Coś jest nie tak... tylko do cholery jeszcze nie wiem co!
I niech ta głowa w końcu przestanie mnie boleć!!!!


.
.
.
Jak zwykle denerwowała go obecność tych dwóch idiotów. Co jakiś czas robił kilka większych oddechów by się uspokoić i przez przypadek (ta jasne... "przypadek" :p dop aut) nie zrobić im żadnej krzywdy.
Gdy tylko Lucy się obudziła dwa dni temu dziadek wysłał go do starej posiadłości Heartfiliów wraz z Dragneelem i Redfoxem. Jak zwykle szedł z buta na misje i cieszył się w duchu, że miał tylko lekką chorobę lokomocyjną w porównaniu do tych dwóch debili idących za nim i o coś się kłócących.  Żyłka na jego czole zaczęła niebezpiecznie pulsować gdy nagle tamci dwaj ucichli. Odwrócił się do nich chcąc z ciekawości zobaczyć dlaczego ucichli.
Obaj wpatrywali się w tę samą stronę ze skupieniem i poddenerwowaniem. Wytężył węch i słuch
( o ile można wytężyć węch... ale wiecie to Laxus... on to umie ^^ dop aut )
i także stanął ja wryty. Cała trójka bez słowa ruszyła w tamtym kierunku.

.
.
.
-Wszystko już gotowe.-oznajmił mężczyzna w całości okryty płaszczem z kapturem.
-Za niedługo możemy zacząć realizacje naszego planu.-usłyszał odpowiedź dochodzącą z lacrimy komunikacyjnej.
-Co mamy zrobić z Heartfilią?
-Nadal obserwować i nie ujawniać się przez najbliższy czas.
-Tak jest!

.
.
.
To co zobaczyli gdy dobiegli na miejsce mocno ich zdziwiło.
W środku lasu gdzieś tak 3 kilometry od starego domu Lucy znajdował się szeroki na kilka metrów krater. Wokoło niego suche drzewa były wyrwane z korzeniami z ziemi. Wszystko wyglądało jakby kiedyś toczyła się tu dziwna walka, która pozbawiła życia wszystko na około. Najdziwniejsze było to, że wokół roznosił się specyficzny zapach, który cała trójka dobrze znała. Zapach czekolady wymieszany z zapachem lilii. A tylko jedna osoba tak pachniała. Zaczeli się zastanawiać co stało się w tym miejscu te kilka lat temu i dlaczego do tej pory zapach Lucy jeszcze nie zniknął.
Po rozejrzeniu się i dokładnym sprawdzeniu terenu ruszyli do opuszczonego domu 3 kilometry na zachód od tego miejsca.
.
.
.
Ledwo weszła do siebie do mieszkania. Zamknęła drzwi i ruszyła w kierunku łazienki. Ból w głowie nasilał się z każdym krokiem. Tym razem towarzyszył mu cichy szept, którego się panicznie bała. Był zbyt niewyraźny by mogła go zrozumieć ale czuła jak wszystkie włosy stają jej dęba, a wnętrzności skręcają się z przerażenia. Bała się. Koszmarnie się bała, gdyż wiedziała że to szept osoby, która spotkała we śnie. Przemyła twarz lodowatą wodą lecz nic to nie dało. Ból ne zniknął a szept stawał się coraz głośniejszy. Spojrzała w lustro i zobaczyła wystraszoną blada jak trup blondynke z pustymi niebieskimi oczyma.
Wrzasnęła wystraszona gdy szept przeszedł w głośny krzyk.
"Otwórz Bramę!"
-Nie mogę... zostaw mnie... nie mogę jej otworzyć.-łkała skulona na podłodze pod zlewem.
"Otwórz ją!"
-Nie mogę.
"Otwórz!"
Krzyk w jej głowie rozsadzał czaszkę od środka, dodatkowo oczy niezmiernie ją paliły, płuca ledwo nadążały łapać powietrze, a serce boleśnie obijało się o żebra.
-Brakuje mi ... jednego klucza-wyszeptała cały czas łkając i ściskając głowę dłońmi.
Nagle ból przeszedł. I ten w głowie i ten w oczach.
Krzyk zmienił się w spokojny, kojący głos.
"Jest w Północnych Górach. Ten klucz tam jest. A zdobędziesz go tylko wtedy gdy dowiesz się kim jestem."

.
.
.
-Co znaleźliście?-spytał staruszek patrząc na trójkę swoich podopiecznych.
-Tu masz wszystko .-Blondyn rzucił grubą teczkę na biurko swojego dziadka.
-Gdzie jest Lucy?-spytał różowowłosy chłopak przestępując z nogi na nogę i patrząc wprost w oczy mistrza.
-Od kilku dni jest u siebie w domu. Nie przychodzi do gildii.-powiedział staruszek przeglądając owe teczkę ze zdziwieniem.-To wszystko?-spytał nadal patrząc na leżące już na biurku rozsypane zdjęcia i dokumenty.
-Nie do końca...-zaczął czarnowłosy ale przerwał mu niższy od niego Natsu.
-Wszędzie był zapach Lucy. I cały teren wokół jej domu i miejsca z kraterem był przesycony jej magią.
-Laxus zostań. Wy możecie juz iść. Nikomu nie mówcie gdzie byliście i czego się dowiedzieliści.-pwoiedział staruszek, a dwójka młodych smoczych zabójców wyleciała z pomieszczenia w pośpiechu.
Gajeel pobiegł do Liliego, którego zostawił u Levi, a Natsu ruszył w kierunku domu przyjaciółki.
"Na pewno nie będę przed nią ukrywał tego co się tam dowiedziałem"






------------------------ ***------------------------------
W końcu!!!!! Napisałam. Idealnie to nie wyszło.
Jak zwykle T.T
Ale mam nadzieję, że się spodobało ^^

Od dzisiaj mam dużo więcej czasu na pisanie...
No wyjątek będzie za tydzień gdy pojadę na Watcon ^^ 
Ale albo przed konwentem albo od razy po dodam kolejny rozdział, który już zaczęłam pisać :D


Chciałam Was kochani jeszcze poinformować o zmianie numeru GG.
Tak więc śmiało możecie pisać na numer podany w "Kontakt ze mną^^".

Do następnej notki :*




8 komentarzy:

  1. Super wyszedł Ci ten rozdział. Nie mogę się doczekać co będzie dalej :D
    Weny życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział super ;)
    Co spowodowało powstanie tego krateru o-0? A tam na razie to nie ważne, może następnych rozdziałach wyjaśni się ta sprawa :D
    Przesyłam dużo weny, czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam ^-^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki ^^
      Kolejny rozdział za kilka dni :D

      Usuń
    2. Zgaduje ze ten krater to sprawka malej niebieskookiej Lucynki wkuzona po morderstwie rodzicow. Wg poprzednich rozdzialow moja teoria sie zgadza. Mam racje Angela S?

      Usuń
  3. Nie moge sie doczekac nowego rozdzialu. Twoja historia jest bardzo wciagajaca i ciekawa a malo ktora mi sie podoba wiec sie ciesz. Jako pisarka wiem jak to jest brak weny ale moja siostra, najlepsza przyjaciolka i bbbff mnie w takich chwilach ratuja prostym tekstem cytuje ,, paczka weny czeka na poczcie wiec rusz dupe i pisz dalej!!!!'' jak ja ich kocham. Wracajac. Ja tez mowie ci teraz te slowa. Czekam na kolejny rozdzial. Pozdrowka Lucy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki^^
      To serio wiele dla mnie znaczy i cieszę się, że Ci się podoba ^^

      Usuń