czwartek, 7 kwietnia 2016

Rozdział 9

Siedzieli w wielkim salonie. Na przeciwko nich siedziała starsza kobieta około siedemdziesiątki. Starsza służąca podawała jej co jakiś czas herbatnika i dolewała herbaty. Czarne jak węgiel oczy starej kobiety przeskakiwały z jednej osoby na drugą, śledząc uważnie każdy najmniejszy ruch. Bała się choćby przełknąć ślinę, by nie przyciągnąć uwagi tej kobiety. Mimo jej babcinego wyglądu bała się jej niesamowicie. Coś dziwnego było w tej kobiecie. Niestety nie potrafiła powiedzieć co. 
Cały czas także odczuwała niepokój związany ze skupiskiem Mrocznej Magii, który znajdował się gdzieś w lesie tuż obok tego domu.
-Mam nadzieję, że znajdziecie moją książkę. Była przekazywana z pokolenia na pokolenie i jest dla mnie bardzo ważna.-powiedziała kobieta siorbiąc jednocześnie zieloną herbatę.
-Kiedy dokładnie ją skradziono?-spytała czerwonowłosa dziewczyna przyglądając się jak właścicielka domu wpycha herbatnika do ust. Skrzywiła się lekko ale za sekundę jej wyraz twarzy wrócił do obojętnego.

Na wejściu zostali poinformowani, że książka nie zgubiła się lecz została skradziona i z tego wynikała wysoka nagroda. Lucy cały czas miała obawy. Złe przeczucie nie opuszczało jej na krok od kiedy tylko wyszła z pociągu w tym mieście. Coś było nie tak. I nie mówiła tu tylko o Czarnej Magii w lesie. Całe miasteczko było jakieś takie dziwne.
-Tydzień temu, zatrudniliśmy ogrodnika. Młody chłopak. Nietutejszy. Na drugi dzień zniknął, a wraz z nim kilka cennych rzeczy w tym książka.-powiedziała starsza kobieta tępo wpatrując się w widok za oknem.
Blondwłosa dziewczyna spojrzała w tym samym kierunku i mimowolnie na jej ciele pojawiła się gęsia skórka. Kobieta zerkała w stronę lasu. I na jej starej pomarszczonej twarzy pojawił się grymas podobny do uśmiechu, gdy tylko zauważyła reakcję Lucy.
-Boisz się.-powiedziała do niej i zachichotała. Chodź bardziej przypominało to rzężenie starego pojazdu niż śmiech. 
-My już pójdziemy. Zatrzymamy się w pobliskim motelu. Jutro z samego rana zaczniemy poszukiwania. Miłej nocy.-wtrąciła się Erza i delikatnie kłaniając się dała znać swoim towarzyszą, że opuszczają ten dom i to w trybie natychmiastowym.
Jako pierwsza ruszyła do wyjścia i dopiero gdy znalazła się za posiadłością tej starej kobiety i jej podstarzałej służącej, poczuła się lepiej. Odetchnęła głęboko i zwróciła wzrok ku towarzyszom.
Erza i Gray bez zbędnego słowa ruszyli przodem do mijanego wcześniej motelu, Happy dreptał obok Natsu, który obdarował ją nieśmiałym uśmiechem i ramię w ramię ruszyli za dwójką idąca przed nimi. 
-Mogę zadać Ci pytanie?-spytał różowowłosy, a wewnętrzny głos robił fikołki z ciekawości.
-Pytaj.-zachęciła go delikatnym uśmiechem.
-Jaką Magią się posługujesz?
-Magią Gwiezdnej Energii.-uśmiechnęła się szeroko i wyciągnęła zza pasa pęk kluczy. 
Podała je  ostrożnie Smoczemu Zabójcy, a ten z ciekawością przyglądał się każdemu małemu, błyszczącemu przedmiotowi. 
Od każdego Klucza czuć było delikatnie i miłe ciepło na co uśmiechnął się szeroko i oddał blondynce jej własność. 
-Ile masz Duchów?-spytał zaciekawiony, a niebieski kto usiadł mu na głowie także się jej przyglądając.
-Kilka srebrnych. Są to bardzo przydatne Duchy. Na przykład ten.-wskazała na mały szary klucz.-To jest Pyxis. Wskaże każdy kierunek. Jest dużo lepszy niż kompas.-zaśmiała się cichutko. Mam też dziesięć z dwunastu Złotych Kluczy. Są to Klucze przyzywające Zodiaki czyli jedne z najsilniejszych Duchów. Mam też kilka innych kluczy, które także przyzywają Duchy, które zawsze mi pomagają.-mówiła cały czas uśmiechnięta, i przejeżdżała delikatnie palcem po każdym małym i błyszczącym przedmiocie. 
Chłopak słuchał ją z uwagą i błąkającym się na ustach uśmiechem. To jak opowiadała o swojej Magii było niesamowite. Z każdym wypowiedzianym słowem była coraz bardziej szczęśliwa i to było po niej widać jak na dłoni. Kochała swoje Duchy. 
Jej uśmiech był zaraźliwy. 
-Szkoda, że nie uśmiecha się częściej -pomyślał nadal skanując jej roześmianą buzię.-Gdy jest szczęśliwa wygląda jeszcze piękniej.-na te myśli lekko się zarumienił, ale na jego szczęście blondynka tego nie zauważyła. 
I nagle ni z tego ni z owego zapragnął widzieć ją uśmiechniętą już zawsze. Polubił jej uśmiech. Polubił jej migoczące oczy. Polubił to jak mówi pochłonięta danym tematem. Polubił to jak nieświadomie wymachuje dłońmi na wszystkie strony, gdy zaczyna mówić o czymś co ją interesuje. Polubił w niej dużo więcej. Polubił JĄ. 






Moi Najmilsi ♥ Rozdział dodany z opóźnieniem. 
Powoli zaczynam wprowadzać NaLu. 
No oczywiste jest to , że nie wprowadzę go od razu. Kroczek za kroczkiem. 
Z racji tego, że jutro zaczyna się Pyrkon (na którym będę) rozdział może pojawić się na końcu przyszłego tygodnia. 
Kochani mam nadzieję, że Rozdział 9 Wam się podobał chodź w małym stopniu. Nadal uważam, że to opowiadanie jest mało ciekawe ale staram się :)
Do następnego Żabki moje kochane :****


3 komentarze:

  1. Jak zwykle super, przesyłam wene ;33

    OdpowiedzUsuń
  2. niedawno znalazlam twojego bloga i uwazam,ze swietnie piszesz.
    pozdrawiam,przesylam wene i czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  3. zapraszam tezna mojego bloga ale ostrzegam,jestem poczatkujaca ale mam nadzieje ze muj sposub pisania sie spodoba.
    http://natsuilucyiloveit.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń