czwartek, 31 marca 2016

INFO

Przepraszam Was Kochani :(
Niestety rozdziału nie będzie, a przynajmniej nie w najbliższym czasie.
Mam mały armagedon i nie uda mi się napisać na razie nic nowego.
Zbliża mi się jeden z ważnych egzaminów, a dodatkowo mam mały zapierdziel i do wykonania 6 projektów oraz 2 prezentacje na zajęcia. Masakra ;/
Stety, niestety  ale rozdział pojawi się może w przyszłym tygodniu przed Pyrkonem... a właściwie mam taką nadzieję.
Nie miejcie mi tego za złe. :)
Do następnego :*

czwartek, 24 marca 2016

Rozdział VIII

Nie zwracała uwagi na rozmowy i kłótnie swoich towarzyszy. Szła za nimi uważnie skanując otoczenie z pod materiału kaptura, który nałożyła na głowę zaraz po wyjściu z dworca. Ludzie przechadzali się spokojnie po uliczkach, nie mając pojęcia co wisi w powietrzu. Zastanawiała się tylko dlaczego tylko ona wyczuła ten mroczny rodzaj magii, a jej współtowarzysze nic nie zauważyli. 
-Zauważyli. Widać to po nich. Przyjrzyj się uważnie. Erza zrobiła się czujniejsza, Grey tak jak ty rozgląda się na boki, a Natsu zwęszy. Nawet ten niebieski kocur z góry obserwuje wszystko.-przyjrzała się dyskretnie z pod materiału kaptura reszcie drużyny i faktycznie. Wszyscy byli lekko spięci i czujni.
-Więc dlaczego...-nie dane jej było dokończyć przez wściekłe prychnięcie, przez które aż zakuło ją w skronie.
-Dlaczego nic nie wspominają?! A bo ja wiem?! Co ja jestem?! Wróżka?! -krzyk i poddenerwowanie towarzyszyło uczuciu niepewności.
-Bliżej Ci do demona niż do wróżki.-prychnęła z niesmakiem i uciszyła irytujący głos by chodź przez chwilę nie czuć niekomfortowego kłucia w czaszce. 
Wściekła zacisnęła drobne dłonie w pięści czując jak mroczna magia coraz bardziej się rozprzestrzenia wokół nich.
-No dalej Lucy. Przecież bez problemu wykryjesz źródło. Tylko się skup idiotko.-dziewczyna motywowała się z każdym kolejnym krokiem. Doskonale zdawała sobie sprawę, że ciężko jest wyczuć lokalizacje pojedynczej magii. Dodatkowo czarna magia miała to do siebie, że można było ją wyczuć ale ciężko było ją zlokalizować z daleka. 
Gadasz sama ze sobą? Odbija Ci? Pada na dekiel? A może masz problemy psychiczne? 
-Zamknij się wreszcie.-warknęła w myślach wściekła. Starała się skupić a zbyteczne komentarze jakoś specjalnie jej w tym nie pomagały. -Albo pomagasz, albo morda w kubeł! - i faktycznie głos ucichł ale poczuła lekki wzrost magicznej energii przechodzącej po jej ciele, co miało znaczyć że ta dziwna część jej która gada w jej umyśle właśnie zabrała się do pomocy.
Skupiła się jeszcze bardziej wyciszając inne zmysły. Chciała zlokalizować źródło tej przeklętej magii, z którą już nie raz miała do czynienia. I właśnie dzięki jej poprzednim doświadczeniom po kilku sekundach znalazła to czego szukała. 
Jakie było jej zdziwienie gdy po kolejnych minutach okazało się, że miejsce w którym mieszka zleceniodawca znajduje się obok źródła Czarnej Magii. 
Spojrzała dyskretnie w ciemny las rozciągający się za wielką willą i poczuła jak włosy na rękach jej się jeżą. 
-To gdzieś tam.-usłyszawszy przytaknięcie westchnęła cicho i ruszyła razem z resztą do wielkich drzwi wejściowych. 
-Wszystko w porządku Lucy? - usłyszała szept z prawej strony i przeniosła tam swój wzrok.
Napotkała dziwnie zatroskany wyraz twarzy Natsu. Nie było na nim uśmiechu. Było lekkie poddenerwowanie, niepewność i troska. Na co lekko się zdziwiła.
-Tak. Wszystko w porządku. Ale niepokoi mnie ten las.-postanowiła powiedzieć mu to co udało jej się odkryć.-Gdzieś tam jest duże skupisko Czarnej Magii. Czuć ją było gdy tylko wysiedliśmy z pociągu.
-Czyli ty także to zauważyłaś.-stwierdził przyglądając się mrokowi jaki spowijał las.-To znaczy że już wcześniej miałaś do czynienia z tą magią.-zaskoczył ją tym stwierdzeniem.
Od początku myślała, że jest z deka przygłupi. A tu się okazuje, że oprócz niesamowitej siły... oczywiście słyszała sporo o Salamandrze w czasie swojej podróży... to się okazuje, że nie jest taki głupi na jakiego wygląda. 
Przytaknęła lekko głową. Wspomnienia znów ją zalały, a ona sama jakby przygasła. Zgarbiła się lekko i zacisnęła małe dłonie w piąstki. Nawet głos w jej głowie odpuścił i nie dokuczał jej w tym momencie. 
Poczuła delikatny dotyk na ramieniu i wyrwała się z transu w jaki wpadła. Natsu delikatnie chwycił jej ramie i spojrzał w duże czekoladowe oczy, które odkrywał lekko materiał kaptura.
-Wszystko będzie dobrze Lucy. -powiedział z uśmiechem na ustach.
-Możesz tego nie wiedzieć, ale każda osoba z naszej gildii miała już z nią do czynienia.-wtrącił swoje trzy grosze czarnowłosy chłopak, który pojawił się z jej lewej strony.
-Jesteśmy jak rodzina więc gdyby cokolwiek się stało możesz na nas liczyć.-powiedziała dołączająca do nich Erza.
Happy usiadł jej na głowie przy okazji strącając czarny materiał kaptura i odkrywając jej uśmiechniętą i poruszoną słowami towarzyszy buzię.
-Dziękuję.-wyszeptała z uśmiechem i ściągając niebieskiego kota z głowy przytuliła go do piersi.
Ruszyli do drzwi by po chwili pukania w złoconą, drewnianą powłokę otworzyła im niska staruszka.
-W czym mogę pomóc? -spytała przyglądając się im z kamiennym wyrazem twarzy.
-Jesteśmy z Fairy Tail. -powiedziała Erza i pokazała ogłoszenie z tablicy. uprzednio pokazując symbol gildii mieszczący się na lewym ramieniu.

Staruszka chwyciła kawałek papieru i dokładnie przeczytała po czym bez słowa wpuściła czwórkę magów i kota do środka.




Taki sobie wyszedł ten rozdział. Nie jestem z niego zbytnio zadowolona ale z racji tego, że muszę zacząć przygotowania do świąt... no wiecie porządki i te sprawy, nie będę miała czasu by go poprawiać.
Ale mam nadzieję, ze nie jest taki zły :D
Do następnego :*

wtorek, 15 marca 2016

Rozdział VII

Do tej pory nie miała pojęcia co się dzieje. A od wydarzenia w gildii minęły już dwie godziny.
Jeszcze raz przyjrzała się czwórce towarzyszy. Nie miała pojęcia jak to się stało, że wylądowała z nimi wszystkimi.  Pamiętała tylko jak Natsu zaciągnął ją do jej mieszkania, kazał spakować najpotrzebniejsze rzeczy, samemu lecąc po swój bagaż. Biegli na pociąg, a nad nimi cały czas latał Happy. W pociągu już czekała Erza wraz z Grayem. Jak się dowiedziała, Natsu zawsze na misję chodzi z nimi i cała grupa oznajmiła jej... nie spytała... oznajmiła, że od tego dnia jest częścią ich drużyny i na większe misje będą chodzić razem.
Z jednej strony dziewczyna się przestraszyła. Nie była przyzwyczajona do nowo poznanych ludzi. Z drugiej zaś naprawdę się ucieszyła. 
Pogłaskała niebieskiego kota, który smacznie spał na jej kolanach i przyjrzała się jeszcze raz trójce towarzyszy.
 Obok niej siedział Gray. Od godziny miał odchyloną głowę do tyłu i zamknięte oczy. Nie spał. Wydawałoby się że nad czymś rozmyślał, ponieważ co jakiś czas marszczył brwi i otwierał oczy by mruknąć, skrzywić się i zamknąć je znowu. Z tego co zauważyła już jak przybyła do Fairy Tail ten chłopak ma problem z głową. Bo kto normalny gubi ciuchy?! Które ma na sobie!? 
Naprzeciwko siedziała czerwonowłosa dziewczyna. Brązowe tęczówki uważnie skanowały widok zza okna pociągu. Była niesamowitą osobą, chodź znała ją bardzo krótko, za krótko wręcz. Ale już po kilku minutach potrafiła stwierdzić, że nie bez przyczyny szkarłatnowłosa dziewczyna nosi przydomek Tytania. Idealnie pasuje do niej tytuł Królowej Wróżek. Jest piękna, elegancka i wszystko czego się tyka, robi z dokładnością. W dodatku bije od niej niesamowita siła. 
-Tytania. Królowa Wróżek. Najsilniejsza Kobieta w Fairy Tail. No, no, no. Kto by się spodziewał, że spotkamy taką silną kobietę na swojej drodze.-głos w jej głowie odzywał się z podekscytowaniem i  ciekawością.
W myślach przyznała rację. Pierwszy raz spotkała taka osobę. Wywoływała w niej poczucie bezpieczeństwa... i ogromny strach. A to wszystko przez pierwsze kilka sekund podróży pociągiem z owa trójką.  Pierwszy raz widziała jak czarwonowłosa dziewczyna z uśmiechem na ustach praktycznie wbiła zaciśnięta pięść w brzuch rówowowłosego chłopaka, pozbawiając go przytomności. 
Swój wzrok przeniosła na trzecią postać, jaką był owy chłopak. Obecnie pogrążony w wymuszonym przez Erzę śnie. Burza niesfornych różowych kosmyków opadała mu na czoło i zakryte pod powiekami ciemnozielone, praktycznie czarne oczy.  Lekko opalona skóra kontrastowała z śnieżnobiałym, szerokim uśmiechem, którym obdarzył ją przed wejściem do pociągu.
Przyglądała mu się z zadziwiająca dokładnością. Każdy detal jego jestestwa. Z niewiadomych dla niej przyczyn chciała wiedzieć o nim więcej. I nie od kogoś innego. Chciała tego wszystkiego dowiedzieć się prosto od niego. Zapragnęła nagle wiedzieć o nim wszystko. Chciała by akurat ten chłopak zwrócił na nią uwagę. Chciała by swój szczery i ciepły uśmiech kierował do niej. Chciała jeszcze raz spojrzeć na te lśniące oczy, z których nie potrafiła nic wyczytać, mimo usilnych starań.
Już od pierwszej chwili wiedziała, że chłopak ma za sobą dość spory bagaż. Przeżył wiele. I ona była ciekawa każdej jego historii z osobna. Chciała je usłyszeć. Nie od kogoś. Chciała je usłyszeć od niego. Niestety. Była dla niego praktycznie obcą osobą. I nie mogła liczyć na nic. I tak dużo dostała. 
Jej rozmyślania przewał zatrzymujący się pociąg. To był ich przystanek. Wyszła jako pierwsza. Za nią wyszedł Gray wraz z lecącym nad jego głową niebieskim kotem. Na końcu wyszła Erza, która wcześniej jak gdyby nigdy nic wyrzuciła nieprzytomnego Natsu z pociągu. Gdy tylko dotknął bruku obudził się i złorzecząc na pociąg i na chorobę lokomocyjną podniósł się z ziemi. Otrzepał spodnie i chwytając swój plecak odwrócił się w jej kierunku posyłając jeszcze raz ten zniewalający uśmiech od którego miękły jej kolana. 
-Tak idiotko. Zakochałaś się. A teraz z laski swojej ogarnij dupę bo coś jest tu nie tak. To miasto śmierdzi czarną magią.-głos w jej głowie najpierw ją zszokował, a później ustawił do pionu. 
Nienawidziła czarnej magii z całego serca. Przez nią miała same problemy. Przez nią musiała wyruszyć w podróż. Przez nią straciła bliskie jej osoby. Przez nią jest teraz taka jaka jest. 

środa, 2 marca 2016

Rozdział VI

Standardowo narzuciłam na siebie płaszcz i naciągnęłam kaptur na głowę. Wychodząc z mieszkania dokładnie sprawdziłam czy pozamykałam wszystkie okna i drzwi.  
Idąc przez uliczki obserwowałam roześmianych lub spieszących się ludzi. Powietrze było gęste i ciężkie co zwiastowało nadejście pory burzowej.  Lekki uśmiech pojawił się na mojej twarzy, gdy myślałam o nocnym niebie, które przecinają błyskawice. W dzieciństwie razem z Laxusem siadaliśmy na parapecie w nocy i z zainteresowaniem gapiliśmy się na to piękne, a zarazem bardzo niebezpieczne zjawisko. 
Nawet będąc w podróży, gdy tylko niebo się chmurzyło i zaczynały się wyładowania atmosferyczne gapiłam się w nie, aż do poprawy pogody.
Z każdym krokiem gdy zbliżałam się do budynku gildii słychać było coraz głośniej krzyki i śmiechy osób tam przebywających. Pchnęłam wielkie drewniane drzwi i wślizgnęła m się cicho do środka. Nie chciałam zwracać na siebie niepotrzebnie uwagi. Nie znałam ludzi tu przebywających i mimo że wydawali się naprawdę wspaniałymi osobami byli dla mnie obcy. Niezauważona przemknęłam przez wielką salę i zatrzymałam się przy tablicy z ogłoszeniami. Skanując dokładnie wzrokiem każda z kartek szukałam czegoś odpowiedniego dla siebie. Czegoś prostego, szybkiego i  interesującego oraz dobrze płatnego. I dosłownie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki znalazłam to czego szukałam. Misja akurat dla mnie. 
Chwyciłam za skrawek papieru i delikatnie odczepiłam do od tablicy. Przysunęłam do twarzy by mieć lepszy widok i wczytałam się dokładniej w treść zadania:
"Proszę o pomoc w odnalezieniu zaginionej książki. Jest to spadek po mojej zmarłej babci. Niestety przez pewne okoliczności książka zaginęła. Nagroda wysokości:400 000 kryształów. Miejsce: Rezydencja Taiyō w północnej części Krokus"
Uśmiechnęłam się lekko na myśl o poszukiwaniach książki. Od zawsze miałam do nich słabość i przeczytałam wszystko co kiedykolwiek wpadło mi w ręce. Poprawiłam kaptur zzuwający mi się na oczy i odwracając się wpadłam na kogoś. A dokładnie dość mocno przywaliłam nosem w coś twardego. Od razu chwyciłam się za bolące miejsce i odsunęłam o krok od tego czegoś w co wpadłam. Podnosząc wzrok ujrzałam uśmiechniętą buzię różowowłosego chłopaka, któremu na głowie siedział niebieski, szczerzący się do mnie kot.  Speszyłam się pod intensywnym spojrzeniem ciemnych zielonych, tęczówek chłopaka. 
-Idziesz na misję Lucy?-spytał a ja zastanawiając się dlaczego się do mnie odzywa kiwnęłam potwierdzająco i lekko podniosłam kartkę.
-Tak. Dzisiaj wyjeżdżam.-sama nie wiem dlaczego ja mu to mówię.
-Możemy wraz z Happym iść z Tobą?-spytał podnosząc kąciki ust ku górze i patrząc na mnie w ten cholerny sposób, którego nienawidziłam bo zawsze miękły mi kolana. Chłopak zrobił duże oczy. Lekko się uśmiechnął i przechylił delikatnie głowę w bok. Wyglądał cholernie słodko.
I mimo że strasznie lubiłam samotne podróże to naprawdę akurat temu chłopakowi ciężko było mi odmówić. Westchnęłam cicho i poprawiłam poły płaszcza. Spojrzałam w te przeklęte ciemno zielone, prawie czarne oczy i kiwnęłam na "tak", za co zostałam obdarowana uśmiechem. 
A później chłopak zrobił coś czym mnie zaskoczył i gdyby nie to że pociągną mnie za sobą wmurowałoby mnie w ziemię. Przewiesił mi rękę przez ramię, ściągając przy tym kaptur, po czym zaczął kierować się wraz ze mną do baru, przy okazji czytając treść misji z kartki, która nadal trzymałam w dłoni. 
-Mira! Idziemy z Lucy na misję!-pomachał barmance kartką, którą ode mnie wziął i obdarował uśmiechem każdego, kto z otwartą buzią się gapił w naszym kierunku. A tymi owymi ludźmi była dosłownie cała gildia. 
-Miałeś iść na misję ze mną Natsu.-obok pojawiła się dziewczyna z białymi, krótkimi włosami i niebieskimi oczami wywiercała dziurę mi w głowie. A przynajmniej takie odniosłam wrażenie i naprawdę ucieszyłam się gdy ten przeszywający wzrok przeniosła na różowowłosego chłopaka, który de facto wciąż opierał się o moje ramie. 
-Pójdziemy innym razem Lisanna.-i żegnając się z wszystkimi pociągnął mnie w kierunku wyjścia z gildii zostawiając zdziwionych magów za sobą oraz stojącą i mordująca mnie wzrokiem białowłosa dziewczynę. 
A wewnętrzny głos w mojej głowie tarzał się ze śmiechu