Pchnęła wielkie
drewniane drzwi i weszła do środka.
Uważnie
rozglądając się dookoła spod obszernego materiału kaptura ruszyła prosto przed
siebie. Śmiechy i krzyki ustały, zastąpiła denerwująca, pełna napięcia cisza.
Dziewczyna prychnęła lekko wyprowadzona z równowagi, gdy każdy wzrok skupiony
był na jej osobie. Spojrzenia pełne ciekawości i podejrzeń dość mocno ją
irytowały lecz nie chciała wdawać się w zbędne rozmowy z kimkolwiek, dopóki nie
załatwi najważniejszej sprawy dla której tu przybyła. Stanęła przed barem
za którym stała piękna białowłosa dziewczyna czyszcząca szmatką kufel.
Niebieskie oczy
pełne iskierek patrzyły na nią z zaciekawieniem lecz sama białowłosa wydawała
się być oaza spokoju.
-W czym mogę
pomóc? -odezwała się miłym i spokojnym głosem pełnym serdeczności czego w
zupełności nie rozumiała dziewczyna stojąca naprzeciw.
-Szukam
Makarova Dreyara. -odpowiedziała krótko i skrzywiła się gdy usłyszała za sobą
masę ciekawskich szeptów.
Mam dość!
Niech oni się zamkną do cholery! Takie to dziwne że ktoś o mistrza gildii pyta?!
W zupełności olała
warczący w głowie glos i skupiła się na białowłosej oczekując odpowiedzi.
-Mistrz powinien
wrócić niebawem. Jeżeli chcesz to możesz na niego poczekać.-uśmiech
przyozdobiła twarz niebieskookiej, która wskazywała dłonią na krzesło przy
barze.
Dziewczyna
postawiła plecak obok nóg i usiadła na wskazanym meblu.
-Napijesz się
czegoś? -spytała białowłosa, a blondynka zaczęła się zastanawiać czy kiedyś ta
dziewczyna dostanie szczękościsku od tego uśmiechania się.
-Sok pomarańczowy
poproszę.
Ze znudzeniem
przyglądała się jak dziewczyna w czerwonej sukience odkłada kufel i szmatkę na
miejsce i chwyta długą szklankę i powoli napełnia ją pomarańczowym płynem z
kartonu.
-Proszę. -szklanka
została postawiona przed nią na blacie ale dziewczyna nie odeszła tylko zajęła
miejsce po drugiej stronie i ciągle przyglądała się zakapturzonej dziewczynie.
Jak myślisz?
Dźgnąć ją w to niebieskie paczadło?
Znowu irytujący
głosik pełen rozbawienia tym razem rozbrzmiał w jej głowie.
Skinęła w podzięce
głowa na co uśmiech barmanki stał się jeszcze szerszy.
-Jestem Mirajane
Strauss.-przedstawiła się i wyciągnęła dłoń w kierunku blondynki.
Demoniczna
Mirajane. No no pierwszy dzień w Magnolii a my już poznajemy jedną z
najniebezpieczniejszych i najsilniejszych kobiety w tym mieście. Ale przyznaj…
nie wygląda na silną.
Daj mi spokój i
nie przeszkadzaj na razie.
-Lucy.-uścisnęła
wyciągniętą ku niej dłoń.
-A więc Lucy co
cię sprowadza do Magnolii? -spytała Mira a cichy głosik w jej głowie prychnął z
rozbawieniem.
Ciekawość to
pierwszy stopień do piekła. Ponoć.
-Mam interes do
waszego mistrza.-powiedziała od niby od niechcenia chcąc by niebieskooka
zaniechała dalszych pytań co zrobiła niemal od razu gdy ujrzała kto wchodzi do
gildii.
-Natsu! Gray!
Lisanna!
-Mira-nee! -przy
barze pojawiła się uderzająco podobna do Miry dziewczyna. O równie niebieskich
oczach i krótkich białych włosach.
Młodsza
siostrzyczka. Ciche prychnięcie wewnętrznego głosu znowu
zaburzyło umysł dziewczyny.
-Jak było na
misji? -spytała Mira, gdy Lisanna zajęła miejsce obok zakapturzonej Lucy.
-Było
niesamowicie. Natsu był niesamowity. Pokonał wszystkich rozbójników!
-zachwycała się młodsza z białowłosych dziewczyn.
-I przy okazji
podpalił pół lasu… nie wspominając o rzeczach, które mieliśmy odzyskać.
Wszystko poszło z dymem. –dodał swoje trzy grosze ciemnowłosy chłopak o równie
ciemnych oczach, który podszedł także przywitać się z Mirajane.
Lucy przyjrzała mu
się kątem oka i śmiało mogła powiedzieć, że chłopak był bardzo przystojny ale z
niewiadomych dla niej przyczyn stał w samych bokserkach.
Odwróć się.
Ktoś Ci się przygląda.
Odwróciła się i
dosłownie kilka centymetrów od jej twarzy znajdowała się twarz jakiegoś
chłopaka.
Mam zawał… a
nie…to ty go masz! Śmiech rozbrzmiał jej w całej
głowie.
-Znam Cię skądś.
Twój zapach jest znajomy. –ciemno zielone, wręcz czarne oczy chłopaka
wpatrywały się w uważnej w jej, które z tej odległości widział bez problemu.
Ani na chwilę nie
odwrócił od niej wzroku. Brązowe tęczówki zbliżone kolorem do płynnej czekolady
świeciły własnym wewnętrznym blaskiem, który nie pozwalał oderwać od nich
swoich oczu. Jasna cera, wręcz chorobliwie blada kontrastowała z głębią tego
niesamowitego spojrzenia.
No i jeszcze jej
zapach. Gdzieś już go czuł. W końcu czegoś tak miłego dla nosa się nie
zapomina. Pachniała jak łąka po deszczu. Połączenie kwiatów i powietrza po
burzy, które w połączeniu dawały dość powalający efekt. Miły, specyficzny i
niepowtarzalny. Wyjątkowy.
Różowe kosmyki
sterczące na wszystkie strony i opadające na czoło były dość niecodziennym
widokiem. Bo w końcu rzadkością jest spotkać kogoś w różowych włosach, a co
dopiero chłopaka! Mimo to mu posłowały. Był lekko opalony i trzeba mu przyznać
że był bardziej przystojny od ciemnowłosego chłopaka stojącego teraz obok.
Wysoki, dobrze zbudowany i o zgrozo miał kaloryfer!
Jarasz się
nim jak … nie mam porównania. Zachowujesz się jak psycholka! Uspokój się bo ten
koleś dziwnie się na nas gapi.
I faktycznie tak
było, gdyż chłopak z dość dużym zainteresowaniem wpatrywał się w dziewczynę, po
czym szeroko się uśmiechnął.
-Niestety ja cię
nie znam.-przypomniała sobie o tym co powiedział do niej wcześniej.
Odsunęła się na
bezpieczną odległość od chłopak i posłała mu słaby uśmiech.
Już chciał coś
powiedzieć, gdy drzwi do gildii się otworzyły i wszedł do środka starszy, niski
facet w towarzystwie trójki młodszych mężczyzn i dwóch kobiet.
Wzrok blondwłosego
chłopaka spoczął na zakapturzonej dziewczynie i gdy zobaczył jej szeroki
uśmiech i lekko widoczne brązowe oczy stanął w miejscu dezorientując swoich
towarzyszy, którzy także spojrzeli w tę samą stronę co blondyn.
-Lucy?-głos
niskiego staruszka przeszył pomieszczenie by po chwili wszyscy mogli usłyszeć jego śmiech
kiedy szedł w kierunku dziewczyny stojącej przy barze, która zaczęła ściągać z
głowy kaptur.
Dobra i to by był
drugi rozdział.
Miał być w
czwartek, ale przez natłok nauki i nocek w barze miałam problemy z ogarnięciem
wszystkiego.
Moi Drodzy z racji
tego że niedługo Mikołajki może jakiś one-shot? Jak myślicie?
Do zobaczenia i
zapraszam do skomentowania dzisiejszego wpisu :*
Do następnej :D
JESTEM PIERWSZA!!! O MATKO MAM ZAWAŁ! DZWOŃ PO MOJEGO MĘŻA!
OdpowiedzUsuńO SHIT! ZAPOMNIAŁAM ŻE ON NIE MA TELEFONU! KUP MI LAKRIME KOMUNIKACYJNĄ!!!!
:D
Dobra. Uspokoiłam się :D
Powiem ( w sumie napiszę) Ci tak:
Rozdział geniusz. Ten irytujący głosik w głowie Lucynki mnie bardzo ciekawi... i wyciągnę z ciebie siłą informację kto lub co siedzi jej pod tą blond czaszką :*
Spodziewaj się mnie w weekend bo mam zamiar cię tak długo wkurzać aż opowiesz mi co będzie dalej :*
Co do one-shota to dobrze że nie wstawiłaś tego na Mikołajki bo szczerze to jak go czytałam to zastanawiałam się czy masz mózg ♥ Też Cię kocham :*
Skończ ten na Nowy Rok... myślę że innym się spodoba :d Tak więc najprawdopodobniej do jutra skarbie ... albo do soboty :D
.
.
.
Się rozpisałam jak nigdy :D
Weny ♥
JAKIEGO MĘŻA ?! O.o
UsuńCzemu ja o tym nie wiem?! Jak zwykle!
:D
Dzięki Lo :*
W sumie fakt... rozdział Mikołajkowy wyszedł okropnie... czasami zastanawiam się jak ja mogę takie głupoty wypisywać... ale cóż, nieważne.
Ten oneshot noworoczny musze poprawić i wstawie go pod koniec grudnia albo 1 stycznia.
Na chwilę obecną dorwałam lapka brata i kończę przepisywanie kolejnego rozdziału ;p
Wpadaj śmiało :d Skoczymy na jakieś balety czy coś :D