niedziela, 29 listopada 2015

Rozdział II

Pchnęła wielkie drewniane drzwi i weszła do środka.
Uważnie rozglądając się dookoła spod obszernego materiału kaptura ruszyła prosto przed siebie. Śmiechy i krzyki ustały, zastąpiła denerwująca, pełna napięcia cisza. Dziewczyna prychnęła lekko wyprowadzona z równowagi, gdy każdy wzrok skupiony był na jej osobie. Spojrzenia pełne ciekawości i podejrzeń dość mocno ją irytowały lecz nie chciała wdawać się w zbędne rozmowy z kimkolwiek, dopóki nie załatwi najważniejszej sprawy dla której tu przybyła.  Stanęła przed barem za którym stała piękna białowłosa dziewczyna czyszcząca szmatką kufel.
Niebieskie oczy pełne iskierek patrzyły na nią z zaciekawieniem lecz sama białowłosa wydawała się być oaza spokoju.
-W czym mogę pomóc? -odezwała się miłym i spokojnym głosem pełnym serdeczności czego w zupełności nie rozumiała dziewczyna stojąca naprzeciw.
 -Szukam Makarova Dreyara. -odpowiedziała krótko i skrzywiła się gdy usłyszała za sobą masę ciekawskich szeptów.

Mam dość! Niech oni się zamkną do cholery! Takie to dziwne że ktoś o mistrza gildii pyta?!
W zupełności olała warczący w głowie glos i skupiła się na białowłosej oczekując odpowiedzi.

-Mistrz powinien wrócić niebawem. Jeżeli chcesz to możesz na niego poczekać.-uśmiech przyozdobiła twarz niebieskookiej, która wskazywała dłonią na krzesło przy barze.
Dziewczyna postawiła plecak obok nóg i usiadła na wskazanym meblu.
-Napijesz się czegoś? -spytała białowłosa, a blondynka zaczęła się zastanawiać czy kiedyś ta dziewczyna dostanie szczękościsku od tego uśmiechania się.
-Sok pomarańczowy poproszę.
Ze znudzeniem przyglądała się jak dziewczyna w czerwonej sukience odkłada kufel i szmatkę na miejsce i chwyta długą szklankę i powoli napełnia ją pomarańczowym płynem z kartonu.
-Proszę. -szklanka została postawiona przed nią na blacie ale dziewczyna nie odeszła tylko zajęła miejsce po drugiej stronie i ciągle przyglądała się zakapturzonej dziewczynie.

Jak myślisz? Dźgnąć ją w to niebieskie paczadło?
Znowu irytujący głosik pełen rozbawienia tym razem rozbrzmiał w jej głowie.

Skinęła w podzięce głowa na co uśmiech barmanki stał się jeszcze szerszy.
-Jestem Mirajane Strauss.-przedstawiła się i wyciągnęła dłoń w kierunku blondynki.

Demoniczna Mirajane. No no pierwszy dzień w Magnolii a my już poznajemy jedną z najniebezpieczniejszych i najsilniejszych kobiety w tym mieście. Ale przyznaj… nie wygląda na silną.
Daj mi spokój i nie przeszkadzaj na razie.

-Lucy.-uścisnęła wyciągniętą ku niej dłoń.
-A więc Lucy co cię sprowadza do Magnolii? -spytała Mira a cichy głosik w jej głowie prychnął z rozbawieniem.

Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Ponoć.

-Mam interes do waszego mistrza.-powiedziała od niby od niechcenia chcąc by niebieskooka zaniechała dalszych pytań co zrobiła niemal od razu gdy ujrzała kto wchodzi do gildii.
-Natsu! Gray! Lisanna!

-Mira-nee! -przy barze pojawiła się uderzająco podobna do Miry dziewczyna. O równie niebieskich oczach i krótkich białych włosach.  

Młodsza siostrzyczka. Ciche prychnięcie wewnętrznego głosu znowu zaburzyło umysł dziewczyny.

-Jak było na misji? -spytała Mira, gdy Lisanna zajęła miejsce obok zakapturzonej Lucy.
-Było niesamowicie. Natsu był niesamowity. Pokonał wszystkich rozbójników! -zachwycała się młodsza z białowłosych dziewczyn.
-I przy okazji podpalił pół lasu… nie wspominając o rzeczach, które mieliśmy odzyskać. Wszystko poszło z dymem. –dodał swoje trzy grosze ciemnowłosy chłopak o równie ciemnych oczach, który podszedł także przywitać się z Mirajane.

Lucy przyjrzała mu się kątem oka i śmiało mogła powiedzieć, że chłopak był bardzo przystojny ale z niewiadomych dla niej przyczyn stał w samych bokserkach.

Odwróć się. Ktoś Ci się przygląda.

Odwróciła się i dosłownie kilka centymetrów od jej twarzy znajdowała się twarz jakiegoś chłopaka.

Mam zawał… a nie…to ty go masz!  Śmiech rozbrzmiał jej w całej głowie.

-Znam Cię skądś. Twój zapach jest znajomy. –ciemno zielone, wręcz czarne oczy chłopaka wpatrywały się w uważnej w jej, które z tej odległości widział bez problemu.






Ani na chwilę nie odwrócił od niej wzroku. Brązowe tęczówki zbliżone kolorem do płynnej czekolady świeciły własnym wewnętrznym blaskiem, który nie pozwalał oderwać od nich swoich oczu. Jasna cera, wręcz chorobliwie blada kontrastowała z głębią tego niesamowitego spojrzenia.
No i jeszcze jej zapach. Gdzieś już go czuł.  W końcu czegoś tak miłego dla nosa się nie zapomina. Pachniała jak łąka po deszczu. Połączenie kwiatów i powietrza po burzy, które w połączeniu dawały dość powalający efekt. Miły, specyficzny i niepowtarzalny. Wyjątkowy.



Różowe kosmyki sterczące na wszystkie strony i opadające na czoło były dość niecodziennym widokiem. Bo w końcu rzadkością jest spotkać kogoś w różowych włosach, a co dopiero chłopaka! Mimo to mu posłowały. Był lekko opalony i trzeba mu przyznać że był bardziej przystojny od ciemnowłosego chłopaka stojącego teraz obok.  Wysoki, dobrze zbudowany i o zgrozo miał kaloryfer!

Jarasz się nim jak … nie mam porównania. Zachowujesz się jak psycholka! Uspokój się bo ten koleś dziwnie się na nas gapi.
I faktycznie tak było, gdyż chłopak z dość dużym zainteresowaniem wpatrywał się w dziewczynę, po czym szeroko się uśmiechnął.

-Niestety ja cię nie znam.-przypomniała sobie o tym co powiedział do niej wcześniej.
Odsunęła się na bezpieczną odległość od chłopak i posłała mu słaby uśmiech. 

Już chciał coś powiedzieć, gdy drzwi do gildii się otworzyły i wszedł do środka starszy, niski facet w towarzystwie trójki młodszych mężczyzn i dwóch kobiet. 
Wzrok blondwłosego chłopaka spoczął na zakapturzonej dziewczynie i gdy zobaczył jej szeroki uśmiech i lekko widoczne brązowe oczy stanął w miejscu dezorientując swoich towarzyszy, którzy także spojrzeli w tę samą stronę co blondyn.

-Lucy?-głos niskiego staruszka przeszył pomieszczenie by po chwili wszyscy mogli usłyszeć jego śmiech kiedy szedł w kierunku dziewczyny stojącej przy barze, która zaczęła ściągać z głowy kaptur.






Dobra i to by był drugi rozdział. 
Miał być w czwartek, ale przez natłok nauki i nocek w barze miałam problemy z ogarnięciem wszystkiego. 

Moi Drodzy z racji tego że niedługo Mikołajki może jakiś one-shot? Jak myślicie?


Do zobaczenia i zapraszam do skomentowania dzisiejszego wpisu :*
Do następnej :D






2 komentarze:

  1. JESTEM PIERWSZA!!! O MATKO MAM ZAWAŁ! DZWOŃ PO MOJEGO MĘŻA!
    O SHIT! ZAPOMNIAŁAM ŻE ON NIE MA TELEFONU! KUP MI LAKRIME KOMUNIKACYJNĄ!!!!
    :D
    Dobra. Uspokoiłam się :D
    Powiem ( w sumie napiszę) Ci tak:
    Rozdział geniusz. Ten irytujący głosik w głowie Lucynki mnie bardzo ciekawi... i wyciągnę z ciebie siłą informację kto lub co siedzi jej pod tą blond czaszką :*
    Spodziewaj się mnie w weekend bo mam zamiar cię tak długo wkurzać aż opowiesz mi co będzie dalej :*
    Co do one-shota to dobrze że nie wstawiłaś tego na Mikołajki bo szczerze to jak go czytałam to zastanawiałam się czy masz mózg ♥ Też Cię kocham :*
    Skończ ten na Nowy Rok... myślę że innym się spodoba :d Tak więc najprawdopodobniej do jutra skarbie ... albo do soboty :D
    .
    .
    .
    Się rozpisałam jak nigdy :D
    Weny ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JAKIEGO MĘŻA ?! O.o
      Czemu ja o tym nie wiem?! Jak zwykle!
      :D
      Dzięki Lo :*
      W sumie fakt... rozdział Mikołajkowy wyszedł okropnie... czasami zastanawiam się jak ja mogę takie głupoty wypisywać... ale cóż, nieważne.
      Ten oneshot noworoczny musze poprawić i wstawie go pod koniec grudnia albo 1 stycznia.
      Na chwilę obecną dorwałam lapka brata i kończę przepisywanie kolejnego rozdziału ;p
      Wpadaj śmiało :d Skoczymy na jakieś balety czy coś :D

      Usuń